piątek, 25 stycznia 2013

Seksapil to nasza broń kobieca...



Na pewno każda z Was drogie czytelniczki, zakładała sobie chociaż raz w życiu postanowienie noworoczne. Nie wiem ,co jest z tym początkiem roku ,ale ja mam tak notorycznie, jednak tym razem przygotowałam się lepiej do tego by wytrzymać .
Dowiedziałam się że najważniejsze, by cele  były realistyczne i jasno określone, i że warto mieć konkretny plan, który pomoże w nich wytrwać. Czasami słowa i siła woli mogą nie wystarczyć.
Moim postanowieniem jest zrzucić co nie co i wymodelować sylwetkę, więc ma mi w tym pomóc aerobiczna6 waidera i nie podjadanie wieczorem(koszmar).
Postanowiłam zobowiązać się samej przed sobą, a nie przed innymi do poczynienia zmian.
I wiem ,żet tylko szczera, wewnętrzna motywacja może zapewnić  mi sukces.
Moim celem są wczasy, na które chciałabym zabrać bikini, ponieważ znudził mi się strój jednoczęściowy ,który jest moim nieodłącznym przyjacielem, a który chciałabym wymienić na „lepszy model”(oczywiście nie wiem czy takiej „ryczącej 40-stce” pasuje bikini, ale co mi tam)
Po jasnym określeniu celu, czas na  plan i  jak do niego dojść.
Zaczynam ćwiczyć małymi krokami do celu ,i często w swojej podświadomości wracam do wcześniej wytyczonego celu . Taki plan jest "batem", który wieszamy sami nad sobą.
Równie ważne jest regularne monitorowanie postępów. Najbardziej efektywne jest śledzenie pozytywnych zmian, podsumowywanie małych sukcesów w drodze do głównego celu.
W moim przypadku jest to robienie zdjęć sylwetki przed zaczynaniem treningu, w trakcie (po kilku tygodniach)oraz po zakończeniu całego cyklu ćwiczeń(wybaczcie że zdjęć tych nie pokażę, ale nie ma czego żałować”))Więc jak zauważam choćby cień
Poprawy, to oczywiście jestem jeszcze bardziej zmotywowana do dalszego działania.

Oczywiście na mojej drodze do sukcesu zdarzają się różne pokusy jak:przyjęcia, urodziny lub spotkania przyjacielskie, i nie możemy z nich rezygnować bo to nie rozwiąże problemu. Warto zaproponować znajomym, by przygotowali wege party ze zdrowymi przekąskami. Lepiej zarażać innych swoimi nowymi nawykami i z drugiej strony oferować swoją pomoc w realizowaniu ich celów niż zaprzepaścić życie towarzyskie. Zamiast konkurować z bliskimi i osłabiać swój  zapał do realizacji postanowień, lepiej połączyć siły - realizowanie tych samym postanowień w parze lub grupie jest najbardziej efektywne- wskazówka doktora Masicampo.
Ja właśnie tak uczyniłam i zaszczepiłam pomysł ćwiczeń 6waidera u koleżanki ,która też postanowiła ćwiczyć( chociaż przysięgam nie wiem co ona chce wyćwiczyć ,bo ciało ma jak młoda bogini-Pozdrawiam Kasiu),ale za to ja wiem że nie mogę się wycofać, (chociaż czasem mam taką ochotę)ponieważ nie mogę za żadne skarby być gorsza.

Z tym podjadaniem wieczornym, też mam jeszcze kłopot, ale naprawdę się staram i fajnie mieć również w domu takiego „strażnika „(kiedy mój bat podświadomości zawodzi),u mnie świetnie sprawdza się mój syn(taki przysłowiowy Momus-syn Nocy, bóg żartów, kpin, drwin i niezasłużonej krytyki)tak ,kiedy właśnie wszystkie cząstki mojego ciała domagają się choćby jednego kabanoska ,to Momus już jest i krzyczy-„zostaw to ścierwo ,albo nie ćwicz więcej bo po co to robisz ,na co się porywasz jeśli i tak nie masz woli tego wytrzymać…..) i co się wtedy dzieje ,odkładam mojego kabanosa i wypijam szklankę wody,

 Pozostaje mi nadzieja że te moje ćwiczenia i niepodjadanie wejdą mi w rutynę i już ze mną zostaną. Trzymajcie kciuki .

1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki. I oby COŚ z Ciebie jeszcze się ostało....

    OdpowiedzUsuń