Storczyki (tzw.Orchidee) budzą zawsze mój zachwyt. Są
tajemnicze i w towarzystwie innych kwiatów na parapecie sprawiają wrażenie takich
„dostojników pośród plebsu” .Wiem że w środowisku naturalnym ,w krajach gdzie
temp.powietrza nie przekracza 20st.w dzień a 14 w nocy, i wilgotność jest
zupełnie inna ,to taki pan Storczyk wel pani Orchidea żyją kosztem innego
drzewa. Taki pasożyt, który ma wszystko podane na tacy(wodę ,nawóz ,dawkowanie
energii słonecznej) gdzieś w dalekich krajach Indonezji lub w górskich lasach
wyspy Luzon, a tu u nas stroi wielkiego pana dostojnika i zazwyczaj zawsze ma
„focha”, a to za mało światła, a to za dużo wody i towarzystwo nie takie.
Cholera jasna, ile ja takich walniętych storków już zmarnowałam bo się im mój
ustrój nie podobał. A taka pelasia (pelargonia) babci ,która rośnie sobie
całymi latami i którą to w lecie babcia trzyma na zewnątrz ,a na zimę przynosi
do domu i kwitnie sobie to toto i nie narzeka, ale ja oczywiście musiałam
zafascynować się tym „mercedesem”wśród kwiatów i mam za swoje, a mówią że
mercedes to LEKKO się prowadzi!? No więc chyba nie ,bo żeby taki storczyk kwitł
i cieszył oko to się trzeba trochę nagimnastykować. Ziemia powinna być taka
przepuszczalna z korą(specjalna do storczyka) i jak tu babci wytłumaczysz że
taka nakopana z ogrodu to się nie nadaje do storczyka, a do pelasi tak, po za tym jest nawozolubna i bez
tych witaminek ani rusz, ze światłem słonecznym też należy uważać bo bezpośrednie
gorące promienie szkodzą panu/i Storczyk na cerę i dostaje okropnych plamJ
wow po prostu wersal w całym tego słowa
znaczeniu. A i potrzebują czasem prysznica bo wtedy przypomina im się skąd
pochodzą( a tam miały deszcze monsumowe) i nawet odwdzięczają się czasami za te
spa domowe.
Babcia mówi że woli swoje ,nasze polskie ,rodzime pelaśki i
że sama sobie je rozmnaża no i że lubi się przy tym odstresować, a ja się
uparłam na te „obce” storczyki i cały czas próbuję je okiełznać i zawsze się
przy nich stresuję, kurcze potem babcia
mi mówi że ja i moje pokolenie to jakiejś takiej słabej dupy jesteśmy ,jakieś nerwowe
,chorowite , a ona i te jej pokolenie to jeszcze nas przeżyją. Taaa, tylko
kiedyś tych storczyków to nie sprowadzali a teraz to nie wiem czy to nie jest
jakaś strategia żeby nas powykańczać nerwowo.
Wszystkim , uzależnionym od tego cholerstwa ,mówię
–trzymajcie się „parapetu”.
Ktoś mądry kiedyś napisał –„Wierzę ,że są kwiaty ,które się
rodzą ze spojrzeń ludzkich oczu”
Dlatego postanowiłam baczniej na nie patrzyć , a to są
efekty tych spojrzeń:
Maja rada:
Kiedy storczyki są w stanie spoczynku i nie kwitną to nie wyglądają wtedy najlepiej , możesz w tym czasie obciąć łodygi nad 4 "oczkiem" (licząc od dołu) i wbij sztuczną gałązkę storczyka ,
będzie wyglądał znowu ładnie ,a z ulicy nikt nie pozna że jest sztuczny( na drugim zdjęciu
wbiłam fioletowy kwiat sztuczny:))
Pozdrawiam.
Patent ze sztuczną gałązką odkryłam kiedyś w kwiaciarni ;o) Moje w tym roku zakwitły w duecie. Jeden wystartował z grubej rury i po tygodniu go nie było (zabiłam go?), a drugi wodzi za mną swoim fioletowym pysiem, aż miło patrzeć. Nawóz mówisz? Jak przekwitnie dostanie nagrodę ;o) a nad tym drugim pomyślę, bo nie zasłużył.
OdpowiedzUsuńA mnie się marzą storczyki. Tak jak nie lubię kwitnących kwiatów, tak storczyki dopuszczam w myślach na razie. Piękne są:)
OdpowiedzUsuń