na porodówce bo akurat ktoś wymyślił i przybił pieczątkę,że od tam poniedziałku te które
urodzą to o pół roku dłużej będą mogły wychowywać swoje narodzone i państwo szanowne
im za to zapłaci .Łaskawcy kurwa .
Obserwuję matki małych dzieci i rzeczywiście nie maja czasu na ich wychowanie, bo akurat
praca,praca,praca...
Albo np.pytam moją młodą szwagierkę:
-Madzia ,dlaczego nie decydujesz się na drugie dziecko, teraz kiedy jesteś młoda i rodzice
Ci pomagają ?
-No coś ty !! nie stać nas na drugie dziecko, po za tym praca! a jak ją stracę (pracuje w kiosku
kiedyś to się nazywało "Ruchu").Wow!!
O Matko Ludźmierska ,czy Ty to widzisz, a jeśli ?to zagrzmij kurna ,bo to są czasy nienormalne!
Praca stała się dla ludzi priorytetem, czymś w rodzaju ponad wszystko, o ,moi sąsiedzi np. pracują
w rytmie ciągłym (razem na jednej zmianie w fabryce w Czechach) a dziecko jest ciągle wychowywane
przez dziadków, nawet czasem się z nim nie widzą, no bo PRACA!, ja to nazywam "Obóz pracy".
Pewni rodzice przyszli do sklepu z najlepszymi zabawkami w mieście i po uprzejmym zapytaniu
pani sprzedawczyni:
-czy mogę w czymś państwu pomóc?- niestety ja rodziców nie sprzedaję!:opowiedziała pani w sklepie.
-tak ,oczywiście. Szukamy czegoś dla naszej córeczki, żeby się uśmiechnęła i była szczęśliwa,
bo ostatnio jest taka smutna, a i cena nie gra roli: powiedzieli
Taaaaak, a dzieci tak szybko rosną( wiem bo moi urośli za nim się spostrzegłam) i tak bardzo
potrzebują być w tym czasie z rodzicami.
Moje dzieci jak przychodzą do domu ze szkoły i od progu witają się jeszcze mnie nie widząc (bo wiedzą
że mama akurat w tym czasie robi coś dobrego do jedzenia) to wiem że są szczęśliwe, a to tak naprawdę
niewiele potrzeba. Oczywiście, nie zawsze tak było, ale w porę się opamiętałam co jest priorytetem,praca czy rodzina? i wybrałam rodzinę ,a pracuję mądrze -nie ciężko, czego Tobie też życzę:)
Bardzo dobry post! Doskonale Cię rozumiem i w 100% popieram!!! Najważniejsze to właściwe priorytety!
OdpowiedzUsuńbuziaki :)
Gorzko to brzmi ale dokładnie taka prawda! Ja szcześliwie miałam długaśny urlop z dziećmi, tak więc sama je wychowałam ale...nie liczy mi się to do emerytury, nie otrzymywałam pensji itp. Mój kochany pracował za dwoje.
OdpowiedzUsuńPaskudne czasy nadeszły a pewnie będzie gorzej. Masz racje- Arbeit macht frei! A pewien doutsch to już wiedział dawno.
Ech...miłego dnia i glowa do góry- niedługo będzie szczaw i mirabelki;)